Wiadomo, że w polskie pierogi najlepsze i nawet nie będę próbować podejmować dyskusji na ten temat. Jednak nie warto milczeć o innych światowych wariantach pierogów i od czasu do czasu zrobić je w domu, aby jednak utwierdzić się w przekonaniu, że co jak co, ale polskie pierogi… najlepsze! Wiadomo. Mimo wszystko, na uwagę zasługują przecież rosyjskie pielmieni, włoskie ravioli, hiszpańskie empanadas, indyjskie samosy, gruzińskie chinkali, no i wreszcie, bohaterowie dzisiejszego wpisu – bałkańskie klepe.
Czym się różnią się klepe od polskich pierogów? Trzema rzeczami. Wielkością. Są raczej wielkości sporych, ale jednak, uszek, czyli mniejsze niż nasze pierogi. Kształtem. Z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu są trójkątne, chociaż wcale a wcale nie jest aż tak łatwo, jak się wydaje, ten kształt osiągnąć. Ciasto pierogowe to nie kartka papieru. I trzy – podaniem. Klepe z mięsem lub z serem i szpinakiem (zdecydowanie rzadszy wariant) podaje się zanurzone w czosnkowej śmietanie. I „zanurzone” to jest raczej eufemizm. Klepe wręcz pływają w morzu (głębokim talerzu) śmietany, często okraszonej dodatkowo masłem zaprawionym słodką papryką. Ciekawe doznanie, nie powiem, ale osobiście mam z tą formą lekki problem, choć znam wielbicieli, lokalnych i zagranicznych, więc jeśli widzicie to w swojej kulinarnej wyobraźni, to ja nie zniechęcam.
Droga do zdrowych pierogów różami usłana nie jest. Pierogowe ciasto nie idzie na kompromisy. Pierogowe ciasto kocha gluten z białej mąki pszennej. Nie oszukujmy się. Choć w internecie są odważne przepisy na zdrowe pierogi z mąki gryczanej, ryżowej, żytniej czy orkiszowej, to niestety, ale większość z nich jest kompromisem, na którym najwięcej traci smak.
Idąc tym tropem, po wielu próbach, doszłam do wniosku, że „zdrowe i do tego naprawdę smaczne pierogi” najłatwiej osiągnąć z mąki pszennej razowej. To pewnie przez banitę dzisiejszej kuchni – gluten. Kto nie może, pewnie zadowoli się innym wariantem, ale kto nie musi z glutenu zrezygnować, niech spróbuje zastąpić mąkę pszenną dobrej jakości mąką pszenną razową. Myślę, że warto.
Tak jak wspomniałam, klepe najczęściej jako farsz mają kulkę mielonego mięsa wołowego, ale takie z farszem jako do pity zeljanicy, czyli szpinak-ser też się zdarzają, a mnie bardziej przypadły do gustu.
Przy lepieniu podsypujcie obficie mąką, bo ciężko będzie osiągnąć idealny kształt trójkąta (mnie się udało średnio, co widać na zdjęciach).
Bałkańskie klepe – trójkątne pierożki ze szpinakiem w jogurcie czosnkowym
Ciasto
500g mąki pszennej razowej
360ml bardzo ciepłej wody
1 łyżka oliwy
1 płaska łyżeczka soli
Farsz
450g ugotowanego i zmielonego szpinaku w temperaturze pokojowej (można skorzystać z mrożonego)
3 ząbki czosnku
60g słonego sera typu bałkańskiego (może być feta)
160g sera białego (twaróg, w Bośni używam „sera na pitę sirnicę”)
sól i pieprz do smaku
Sos
2 małe opakowania gęstego jogurtu typu bałkańskiego/greckiego
2 ząbki czosnku
1 łyżka masła
sól i pieprz i słodka mielona papryka do smaku
Zagnieść ciasto jak na pierogi. Ma być elastyczne i odchodzić od rąk. Rozwałkować na obficie obsypanej mąką stolnicy/stole. Rozwałkowane ciasto pokroić na niewielkie kwadraty (max 4x4cm). Na każdy kwadracik nałożyć po łyżeczce farszu (wcześniej wszystkie składniki na farsz wymieszać ze sobą). Lepienie polega na złożeniu każdego kwadracika po przekątnej.
Klepe wrzucać partiami do wrzącej osolonej wody, gotować ok. 1 minutę po wypłynięciu.
Na paleni rozpuścić masło, dodać jogurt i czosnek, poczekać aż sos stanie się płynny pod wpływem ciepła. Porcję klepe umieścić w głębokim talerzu i zalać sosem. Tradycyjnie mają w nim pływać, a danie je się łyżką.
Jak widać na zdjęciu, ja skłaniam się do wersji ugotowanych pierożków z kleksem jogurtu.