Bałkański rosołek z kluseczkami z kaszy manny, które odświeżyłam dodatkiem świeżej pietruszki i czosnku. Zupa idealna na jesień, na przeziębienie, na pocieszenie, ale też na niedzielny obiad.
Jeśli ktoś z Bałkanów zaprasza cię do siebie niedzielny albo świąteczny obiad, to istnieje 98% szans, że na pierwsze danie będzie rosołek. I to raczej cienki bulionik, niż tłusty porządny rosół, z pływającymi okami, na kilku rodzajach mięs i gotowany przez kilka godzin na małym ogniu. Jest to najczęściej instant chemia z torebki z wkrojoną dla ozdoby marchewką lub dorzuconymi dla niepoznaki paseczkami mięsa kurczaka. Niekiedy dostaniesz prawdziwy bulion, ale zażółcony do granic możliwości ukochaną vegetą, bez której mieszkańcy Bałkanów nie wyobrażają sobie zupy. Tak samo, jak bez zupek w proszku, które uwielbiają dzieci – szczególnie jeśli drobny makaron ma kształt literek, uwielbiają dorośli przypisując chemicznej cieczy właściwości ułatwiające trawienie (?!) oraz wszelkie inne zdrowotne korzyści zeń płynące.
Kupując na bazarach warzywa, można spotkać maleńkie pęczki włoszczyzny, które zawierają w sobie natkę pietruszki, cienki plasterek selera (zawsze mnie to rozczula), kawalątek korzenia pietruszki, choć nie zawsze (z jakiś przedziwnych i niezrozumiałych dla mnie powodów korzeń pietruszki jest na Bałkanach drogi i rzadki) i kilka mniejszych marchewek. Rzeczywiście, gdyby ugotować bulion na takim skromnym pęczku to byłby przezroczysty i raczej pozbawiony smaku. Pewnie stąd te zupki w proszku i vegeta. Albo odwrotnie. Do tych płynów już nie trzeba dodawać zbyt wielu warzyw, bo i tak nie przebiją smaku glutaminianiu sodu i innych ulepszaczy. W każdym razie, rosołek ma kilka wariantów. Zazwyczaj jest bardzo rzadki i pływa w nim niemrawo cienki makaron albo małe kuleczki z kaszy manny, zwane, skąd inąd znajomo, knedlice (lub mniej znajomo noklice). Knedlice mogą kryć się już w torebce z zupą albo robione są ręcznie.
I to właśnie knedlice skłoniły mnie do ugotowania rosołu, który, szczerze powiedziawszy, nie należy do moich ulubionych zup. W dzieciństwie nazywałam go tłustą wodą i zazwyczaj odmawiałam jego spożycia na rzecz pomidorowej lub żurku. Dziś rosół gotuję od czasu do czasu i wydaje mi się, że powoli zmieniam do niego stosunek. Wątpię, żeby rosół stał się dla mnie obsesją, tak jak dla Piotra Najsztuba, który gotował go godzinami na starannie wyselekcjonowanych składnikach, jadł codziennie z namaszczeniem przez wiele dni, aż jego pot oraz mocz miały zapach rosołu. Tak, to strasznie nieapetyczne wspomnienie związane z rosołem, choć wywiad z Najsztubem czytałam lata temu i już nawet nie pamiętam gdzie, nie opuszcza mnie do dziś i sprawia, że rosół, jeśli już się za niego zabieram traktuję poważnie. Każdy ma pewnie swoje sposoby i proporcje. Ja skłaniam się do większej ilości warzyw, mniejszej mięsa i to tylko drobiowego. Każde inne jest dla mnie zbyt tłuste.
Ale w dzisiejszym przepisie główną rolę grają knedlice. Knedlice, jak już wspomniałam, robi się z kaszy manny lub z dodatkiem kurzej wątróbki. Nie jestem fanką podrobów, więc oczywiście przygotowałam wersję z kaszy. I oczywiście dodałam do niej nieco od siebie. I (oczywiście) nie pożałowałam tego eksperymentu. Wręcz przeciwnie. Jestem nimi zachwycona. Także ugotujcie rosół wg swojego przepisu (ja też podam swój), nawet ten oszukany z torebki albo z (eko)kostki, bo te kluseczki z dodatkiem świeżej pietruszki i czosnku i tak zrobią całą robotę.
Przepis na knedlice ze świeżą pietruszką i czosnkiem
1 jajko
4 łyżki oliwy z oliwek
2 łyżki posiekanej drobno pietruszki
1 starty ząbek czosnku
szczypta soli
10 płaskich łyżek kaszki manny
Wymieszać jajko, oliwę, pietruszkę, czosnek i sól. Dodawać stopniowy kaszkę. Wymieszać odstawić na 5 minut. Nabierać masę łyżeczką do herbaty i wrzucać knedlice na gorącą, ale niewrzącą zupę. Gotować ok. 10 minut. Można je zostawić w zupie do następnego dnia. Są miękkie, ale nie rozpadają się, nawet po ponownym podgrzaniu.
Mój rosół
½ dużego selera
3 średnie marchewki
pęczek pietruszki
korzeń pietruszki
½ pora
plasterek imbiru
kilka ziaren ziela angielskiego
2 liście laurowe
5 skrzydełek kurczaka lub 1 udko kurczaka lub kawałek udka i pierś, którą póżniej kroję w kostkę i dodaję do gotowej zupy
Wszystkie składniki zalewam zimną wodą. Zagotowuję, zbieram „szumowiny” dużą łyżką i skręcam gaz na minimum. Potem gotuję kilka godzin. A czasami wszystko wrzucam do garnka ciśnieniowego i mam rosół za 20 minut.